9 grudnia 2012

I. Rozdział 12. "Co jest grane?"


                        Muzyka: 3 Doors Down - „Here without you”


- O matko, widzę dziesiątki Kurków tańczących na stole - mruknęłam, pocierając oczy. Usiłowałam doprowadzić włosy do porządku, ale zaniechałam tego, napotykając kilka wielgachnych kołtunów. - Królestwo za wodę...
- Nalej sobie. Chyba wiesz, gdzie stoi woda i szklanki - Ewa obejrzała się przez ramię, mierząc mnie z dezaprobatą wzrokiem. Kończyła myć naczynia. - Dobra z ciebie organizatorka, szkoda tylko, że niczym profesjonalna pani planująca zmyłaś się zaraz po tym, jak impreza się zaczęła.
- Zmyłam się? - spojrzałam na nią spod półprzymkniętych powiek. - Nic nie pamiętam... Wiem tylko, że Kubiak dał mi jakiegoś kolorowego drinka, tańczyłam z chłopakami, chyba z Winiarem raz... A potem mam czarną dziurę.
- Z Winiarem? To może wiesz, co się z nim stało? Zniknął prawie w tym samym czasie... co... ty... - Ewa obróciła się i oparła o blat. Wytarła ręce w fartuch i spojrzała na mnie badawczo.
- Ewiś, nie patrz tak na mnie. Nie zjadłam go! - uniosłam ręce w obronnym geście. - Jak ciebie kocham, nie pamiętam, naprawdę. Może wpadliśmy gdzieś na siebie, ale nie dam sobie ręki uciąć.
- Skoro nie pamiętasz, skąd wiesz, że go nie zjadłaś? - Ewa uśmiechnęła się z nutką kpiny. - Naprawdę, co w ciebie wstąpiło? Nie jesteś abstynentką, ale nie pamiętam, żebyś kiedyś upiła się do nieprzytomności...
- Primo: przecież by się tutaj nie zmieścił! - wskazałam na swój brzuch. - Secundo: gdybym go zjadła, zapewne nie byłabym teraz taka głodna. Chociaż chyba bardziej potrzebuję wiadra wody i zimnego prysznica. A po... Cóż, na tym kończy się moja znajomość języków obcych... Trzecio: Mogłaś zapytać mnie wczoraj. Ale to znaczy, że dobrze się bawiłaś, więc jestem zadowolona - uśmiechnęłam się do niej lekko. Sięgnęłam po butelkę wodą i wypiłam resztkę. Otwarłam pokrywkę z kosza i aż zachłysnęłam się powietrzem. - Chyba wiem, dlaczego tak mi teraz dziwnie... Piłaś wczoraj tego Daniellsa?
- Nie. I nikt inny go nie pił - Ewa cisnęła ścierkę na blat. - Na drugi raz zastanów się, co robisz. Dobrze się bawiłam, ale mam nadzieję, że ty nie bawiłaś się z Winiarem. Z naciskiem na: bawiłaś. Zdecyduj się na jeden zestaw zabawek i miej na uwadze, że ten drugi jest cudzy - wyszła, nie patrząc na mnie. Zatrzasnęła za sobą drzwi.
- Ale Ewiś... - jęknęłam, mrużąc oczy. Szum w głowie nie ustawał. Trudno. Wiedziałam, że w tym stanie niczego jej nie wyjaśnię. Z resztą, teraz zapewne szła do pracy, więc tym bardziej nie chciałam jej zawracać głowy.


                                                       *  *  *


- Ania? Ciebie też naszło na spacer w to piękne, słoneczne popołudnie? - nagle obok mnie na ławce usiadł Bartosz. Niemal podskoczyłam z zaskoczenia, mrugając szybciej.
- Ewa w pracy, a ja muszę sobie wszystko poukładać. Chyba mam jakieś luki w pamięci po imprezie, obudziłam się z takim kacem jak stąd do wieczności... - westchnęłam pocierając skronie.
- Nieźle zapiłaś zdrowie przyjaciółki – stwierdził, przyglądając mi się badawczo.
- Cóż, sądząc po zawartości kosza na śmieci... - skrzywiłam się. - Tak właściwie, to co ty tutaj robisz?
- Właściwie... To chciałem się z tobą spotkać, ale nie wiedziałem, że uda się to mi aż tutaj.
- Taadaaam? - machnęłam ręką, po czym przyłożyłam ją do czoła chcąc ochronić wrażliwe oczy przed promieniami sierpniowego słońca, które przedarło się między gałęziami drzewa. - Jeśli chcesz pogadać, to proszę. Przejdźmy się.
- Nie wiem, od czego zacząć – powiedział po chwili ciszy. Nerwowo gładził kciukiem moją dłoń, którą zamknął w swojej, gdy tylko wstaliśmy z ławki.
- Najlepiej od początku – uśmiechnęłam się do niego zachęcająco. - To chyba nic strasznego, prawda? Byłeś grzeczny, kiedy twoja ukochana trochę za dużo wypiła, prawda? - zaśmiałam się. On również, ale wydawało mi się to trochę sztuczne.
- Zbliża się nowy sezon... Dostałem kilka propozycji – zaczął powoli, unikając patrzenia mi w oczy. Zmarszczyłam brwi, jeszcze bardziej zdziwiona.
- Skąd na przykład? - zapytałam cicho. Bałam się odpowiedzi.
- Z Turcji, Włoch... A nawet z Rosji. Dynamo i Zenit są bardzo zainteresowane wykupieniem mnie ze Skry.
- Pojedziesz? - przełknęłam nerwowo ślinę. To była doskonała okazja dla niego. Powinnam się cieszyć, ale...
- Nie – jego odpowiedź była tak stanowcza, że mało się nie potknęłam z wrażenia.
- Dlaczego? To dla ciebie duża szansa!
- Chłopaki nie raz opowiadali, jak wygląda sezon w Rosji, czy we Włoszech. A przecież mamy przed sobą Puchar Świata, Ligę Światową, no a w końcu Igrzyska. Chcę grać w kadrze, a w tak wymagających ligach istnieje większe prawdopodobieństwo urazu – chciałam zaprzeczyć, ale nie dał mi dość do słowa. - Najbliższy sezon spędzę w Bełchatowie. Co będzie później, zobaczymy. Aż tak chcesz się mnie pozbyć?
- Oczywiście, że nie – nieznacznie odetchnęłam z ulgą. - Myślałam po prostu o twoim rozwoju, nowych doświadczeniach.
- Jasne, jasne. Ale nie mogę cię tak tutaj zostawić. Jeszcze ktoś mi cię odbije – zaśmiał się lekko i pocałował mnie w policzek.
- Nie żartuj. Ciekawe kto... - mruknęłam.
- No nie wiem, choćby Winiar. Chyba jesteście w dobrych kontaktach, prawda?
- My... Nasze stosunki trochę się oziębły... - przyznałam niechętnie, wspominając ostatnią rozmowę z przyjmującym przez telefon.
- Nie wierzę. Michał zawsze mówił o tobie w samych superlatywach!
- Nawet jeśli, to coś się zmieniło. Mam wrażenie, że mnie unika. Nie wiem dlaczego. Ewa mówiła, że gdzieś zniknął na imprezie. Nie odezwał się od wczoraj...
- Wyjechał na kilka dni – powiedział po dłuższej chwili Kurek, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.
- Wyjechał?
- Tak. Wpadłem na niego jakoś po dwudziestej drugiej. Powiedział tylko, że musi się już zmywać, bo rano wyjeżdżają z Dagą i Olim do jego rodziny, a jako kierowca musi wytrzeźwieć, czy coś takiego... W każdym razie kazał przeprosić Ewę i zwiał.
- No tak... - rzuciłam, wpatrując się w własne buty. Co jest grane? - Wiesz, wydaje mi się, że z naszego sekretnego związku nici – potrząsnęłam głową i uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Ups..? - zaśmiał się uroczo, po czym pocałował mnie krótko. - Tak wyszło. Musiałem się jakoś bronić...
- Bronić? - uniosłam brwi, a ten tylko spojrzał na mnie znacząco. - Okay, okay, już.
- Po prostu... - westchnął, po czym pociągnął mnie na pobliską ławkę i chwytając moją rękę w obie dłonie nie przerywał kontaktu wzrokowego. - Wiedziałem od początku, że coś między nami jest, że coś mnie do ciebie ciągnie. Potem ty zaczęłaś się przyjaźnić z Michałem, a ja.. Ja byłem trochę zazdrosny.
- O Winiara? - niemal się zapowietrzyłam. Bartek był zazdrosny o coś, czego nigdy nie było, nie ma i nie będzie..?
- Spędzaliście ze sobą sporo czasu, on dużo o tobie mówił, i ja...
- Bartek, on ma żonę. A ja mam... Ciebie – szepnęłam. Sądziłam, że głos mi zadrży, a jednak poczułam niesamowitą ulgę, trudną do wytłumaczenia. Zupełnie nagle zdałam sobie sprawę, że to jest to, czego chcę. Już nie chodziło tylko o to, że Michał ma rodzinę, ale po prostu o moje uczucia względem Bartka. To nie było zwykłe przyzwyczajenie... Ale też jeszcze nie miłość.
- Nie chciałem tego prostować. Przyznałem się chłopakom, że jesteśmy razem, i nie żałuję tego. Bo wiem, że ja do ciebie, że ja cię... - położyłam mu palec na ustach, uśmiechając się lekko.
- Nie musisz nic mówić, ja to wiem.
- Bo ja się chyba w tobie zakochałem, uparciuchu – odwzajemnił uśmiech i przysunął się do mnie lekko, kładąc mi jedną dłoń na policzku. Czując rozchodzące się w tym miejscu ciepło, spuściłam wzrok.
- Ja nie potrafię nazwać swoich uczuć jak ty. Zawsze przychodziło mi to z trudem. Ale musisz wiedzieć, że zależy mi na tobie. Nawet nie wiem, kiedy to się stało.
- No tak. Kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz sądziłem, że ostatnią rzeczą jaka się zdarzy będzie to, że kiedyś stworzymy szczęśliwy związek. Myślałem, że wydrapiesz mi oczy, kiedy żartowaliśmy z Ewą.
- Bo miałam taką ochotę! Potraktowałeś ją okropnie! - zawołałam, pokazując mu język.
- Muszę ci się przyznać, że od początku wziąłem sobie za cel poderwanie ciebie – spojrzałam na niego zaskoczona. - Ale nic nie szło po mojej myśli. Najpierw zaczęliśmy się wykłócać, potem to Michał dostał twój numer. Zaczęliście się spotykać i wydawałaś się być szczęśliwa, nie to co wtedy, kiedy napadałem cię na uczelni – zaśmiałam się na to wspomnienie.
- Do dzisiaj nie chcą mi uwierzyć, że uwiodłam tego Bartosza Kurka – mruknęłam, muskając nosem jego policzek.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że siedzisz tutaj ze mną, uśmiechasz się, nie uciekasz z krzykiem.
- Udało ci się mnie przekonać do siebie, to trzeba zanotować w kalendarzu.


                                                          *  *  *

                                     Muzyka: Linkin Park - „Castle of glass”


- Wejdziesz na chwilę? - zaproponowałam, kiedy zatrzymaliśmy się pod blokiem. - Ewy chyba jeszcze nie ma.
- A o której ma zamiar wrócić? - Bartek spojrzał na mnie, nieudolnie kryjąc delikatny uśmiech.
- Nie wiem... Czy to ważne? - przygryzłam nieznacznie wargę, wpatrując się błękitne oczy siatkarza.
- Ale jesteś podejrzliwa... Tak tylko pytam - wzruszył ramionami, odwracając wzrok. - Chętnie wejdę na górę, pewnie.
- Na szczęście, nie ma już poimprezowego syfu. Naprawdę nabałaganiliśmy - zaśmiałam się kilka chwil później, wyciągając z kieszeni klucze. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że drzwi wcale nie były zamknięte. - Ewa? Jesteś?
- Ewci nie ma, kochanie, ja jestem - w otwartych drzwiach, opartą o futrynę, zobaczyłam Sandrę z uśmiechem od ucha do ucha. Poszerzył się na widok Bartka.
- Sandra.. - zająknęłam się i od razu puściłam rękę siatkarza, która spoczywała w moim uścisku. - A co ty.. tutaj?
- Chciałam sprawdzić, czy nie trzeba pomóc w sprzątaniu. Kiedyś mamie dałaś klucze, nie było was, trzeba było podlać kwiatki, więc pożyczyłam, nie było problemu, no i jestem. Ogarnęłam trochę wasz bałaganik, słońce - ręką wskazała otoczenie, rzekomo posprzątane. Nie zauważyłam zmiany.
- A no tak... Więc... Pewnie bardzo się śpieszysz...? - zapytałam z nadzieją. Jak zwykle jednak złudną. Blondynka podeszła do nas i spojrzała znacząco na Kurka.
- Nie, właściwie mam dużo czasu. Dla ciebie i dla twojego przyjaciela - wyszczerzyła wybielone ząbki, mierząc Bartka od stóp do głów.
- Jak cudownie... - niemal warknęłam, jednak zaraz uśmiechnęłam się nieznacznie, chcąc utrzymać pozory. - Tak więc, poznaj proszę... To jest...
- Ależ my się znamy, kochanie! Bartuś, miło znów cię widzieć - miękką łapką uścisnęła dłoń chłopaka.
- Eee... Tak... - szybko schował ręce za plecy. Po ruchu barków widziałam, że rusza nimi nerwowo.
- Znacie się? - zapytałam zaskoczona, patrząc to na siostrę, to na chłopaka.
- Tak właściwie... - zaczął Bartek, jednak Sandra przerwała mu ruchem ręki.
- Oczywiście, siostrzyczko! Mieliśmy przyjemność
spędzić ze sobą prawie całe urodziny Ewci. Naprawdę, świetnie się na nich bawiłam, ale w tak miłym towarzystwie to nie dziwne, szczególnie, że...
- Tak, było super. Aniu, słonko, świetnie przygotowałaś tamtą imprezę - uśmiechnął się delikatnie, nie zważając na karcący wzrok Sandry.
- Bez was by się nie udało... - odparłam, zastanawiając się, co moja siostra miała na myśli.
- Och, moja impreza bez Bartka na pewno by się nie... - zaczęła, przysuwając się do siatkarza.
- Na pewno by się tak - odparł siatkarz, z kolei robiąc krok w moją stronę.
- Nie mów, że ci się nie podobało. Myślałam, że jesteś dosyć usatysfakcjonowany - strzeliła brwiami, wiedząc, że wypowiedź zabrzmiała dwuznacznie.
- Podobało, z wielu powodów, nie warto tego roztrząsać - Bartek warknął. Nerwowo potarł czubek nosa.
- Bartek, wszystko okay...? - spojrzałam na niego. Jego twarz wydawała się być nienaturalnie blada. Za to blondynka wydawała się być zadowolona. - Cieszy mnie, że dobrze się bawiłaś. Ale ciągle nie mogę sobie przypomnieć, kiedy wysłałam ci to zaproszenie. Byłam do końca pewna, że zapomniałam. Musisz mi wybaczyć. Związek z Bartkiem całkowicie przesłania mi świat - stanęłam na palcach i pocałowałam siatkarza w usta. Ten, mimo zaskoczenia, również odpowiedział tym samym.
- Och, to miło, chociaż szybko zmieniasz fronty, kochanie - Sandra uśmiechnęła się, świdrując Bartka spojrzeniem. - To już drugi facet, który przesłania ci świat. Masz szczęście do siatkarzy, zupełnie nie wiem, z jakiej przyczyny...
- Co masz na myśli? - odparłam, prowokacyjnie przysuwając się bliżej Bartka. On również zdawał się być zdziwiony słowami dziewczyny.
- Twój poprzedni chłopak... też był bardzo miły - Sandra zmrużyła oczy. - Nie pamiętam imienia, ale był przystojniutki jak Bartuś. Ale może poszłaś po rozum do głowy i przestałaś rozbijać małżeństwa.
- Poprzedni chłopak? Rozbijać małżeństwo? No chyba nie mówisz o Michale!
- Michał? Że Winiar? - zapytał Kurek, zupełnie zbity z tropu.
- Bartuś, nic nie wiesz? Widzę, że tak przysłaniasz świat Ani, że zapomina powiedzieć ci o czymś, o czym powinieneś wiedzieć... Siostrzyczko, nieładnie mieć sekrety. Może ja już pójdę, właściwie nie chciałam przeszkadzać, a zrobiła się jakaś niezręczna atmosfera, przecież co złego, to nie ja, pamiętajcie. Trzymajcie się cieplutko, pa - zaćwierkała Sandra, szybko wychodząc. Uśmiechnęła się pod nosem, wiedząc, że zasiała ziarnko goryczy w, swoim pojęciu, słodziutki związek siostry.
- Co ja ci niby przysłoniłem? Co powinnaś mi powiedzieć? O co chodzi z tym rozbijaniem małżeństwa jakiegoś przystojnego siatkarza? Znowu Winiar? - Bartek strzelał we mnie pytaniami niczym celnymi zagrywkami, patrząc prosto w oczy. Nie był zadowolony, jasnobłękitne tęczówki przybrały stalową barwę.
- Nic mi nie przysłoniłeś! Nie widzisz, że właśnie o to jej chodzi? Sandra chce nas skłócić. Tak samo jak wtedy, kiedy myślała, że jesteśmy z Michałem razem. Za wszelką cenę próbowała go poderwać i teraz to samo robi z tobą - zawołałam, żywo gestykulując. - A może ty mi powiesz, co takiego stało się podczas urodzin, co?
- Nic - burknął, wzruszając ramionami. Unikał mojego wzroku, jednak kiedy wreszcie udało mi się uchwycić jego spojrzenie, odnalazłam w nim poczucie winy. Uczucie minęło w mgnieniu oka, jednak nie zapomniałam o nim. - Wiesz, może lepiej już pójdę. Skoro chce nas skłócić, nie pozwólmy jej tego zrobić. Przemyślmy to na spokojnie, to będzie dobra decyzja.
- Bartek, ja... - zaczęłam, ale on tylko machnął ręką. Ostrożnie pocałował mnie w policzek, po czym wyszedł nie odezwawszy się.
     Odprowadziłam go tylko spojrzeniem, po czym zamknęłam oczy, gdy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Przeczesałam włosy palcami, kompletnie nie rozumiejąc tego, co się dzieje. Byłam pewna, że Sandra jak zwykle próbowała skłócić mnie z Bartkiem. Zwłaszcza odkąd byliśmy razem. Przecież to samo chciała zrobić z Michałem! On na szczęście był odporny na jej zaloty, ale Bartek...
     Sięgnęłam po laptopa i po włączeniu go, włożyłam w odpowiedni otwór kartę pamięci z aparatu Ewy. Jednym z niewielu wspomnień, jakie zachowałam z imprezy, była bieganina Wlazłego z aparatem przyjaciółki. Był chyba już po kilku głębszych, gdyż zdjęcia robił w najdziwniejszych pozycjach, wliczając w to choćby leżenie na podłodze, czy stanie na stoliku koło kanapy. Czekając, aż wszystko zgra się na dysk, ruszyłam do swojego pokoju, żeby trochę ogarnąć panujący tam bałagan. Przy szafie porozrzucanych było cała masa ubrań, które przymierzałam poprzedniego wieczoru, kiedy wszyscy się już bawili. Pozbierałam je, poskładałam i ułożyłam na półkach. Ścieląc łóżko, zgarnęłam z niego cienką tunikę, którą miałam wtedy ubraną. Wiedziona nagłym odruchem powąchałam ją, spodziewając się dymu papierosowego. Jakie było moje zdziwienie, kiedy wyczułam nikły zapach, najprawdopodobniej męski. Przewinęłam w myślach nazwiska wszystkich siatkarzy, z którymi tańczyłam, usiłując zidentyfikować posiadacza takich perfum. Idąc w stronę łazienki – z zamiarem wrzucenia koszulki do kosza na brudne ubrania - przeszłam koło kuchni i zatrzymałam się w pół kroku. Jeszcze raz przysunęłam materiał do twarzy, po czym zamarłam. Nie, to było niemożliwe!
     Szybkim krokiem podeszłam do laptopa i włączyłam przeglądanie zdjęć. Automatycznie klikałam odpowiedni przycisk, szukając jakiejkolwiek poszlaki, przez co niemal ją ominęłam. Cofnęłam nerwowo podgląd i wciągnęłam nerwowo powietrze. Przybliżyłam nieco obraz ze zmarszczonymi brwiami. Wstałam i ustawiłam się w miejscu, z którego zrobiono fotografię. Spojrzałam na wprost i ujrzałam wnętrze kuchni niemal w całej okazałości. Było to jedyne pomieszczenie, które posiadało otwarte przejście. Usiadłam ponownie przed ekranem i wpatrywałam się w dwie całkiem wyraźne postacie stojące w kuchni, całkiem dobrze skadrowane między tańczącymi. Bez problemów poznałam na zdjęciu siebie. Po chwili analizowania drugiej sylwetki dostrzegłam znajomą koszulę w kratkę. Wciągnęłam nerwowo powietrze.
    Michał.
    Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że siatkarz obejmował mnie, opierając o stół, skąd nie miałam jak uciec. Przymykając oczy, sama odpowiedziałam sobie na pytanie, dlaczego tak nagle wyjechał. Nie wahając się, wcisnęłam przycisk delete. Sprawdziłam nawet kosz, czy aby na pewno zdjęcie zostało trwale usunięte z dysku. Już chciałam odłożyć urządzenie na miejsce, gdy moją uwagę przykuło następne zdjęcie. Tym razem znajdował się na nim Bartek, stojący bardzo blisko mojej siostry. Za blisko.
     Nerwowo zamknęłam laptopa i wstałam. Nie zwracając uwagi na to, że uderzyłam kolanem o drewnianą konstrukcję kanapy, pobiegłam do swojego pokoju, gdzie runęłam na łóżku starając się, by z moich oczu nie płynęły łzy. Na daremno.




          No i mamy dwunastkę. Co myślicie? Trochę się pokomplikowało, zwłaszcza w naszym trójkąciku. Ale przynajmniej Bartek i Ania wyjaśnili sobie, co czują, prawda?
               No i dlaczego mi się wydaje, że Sandra jest Waszą ulubioną bohaterką? Naprawdę nie mam pojęcia...
W PlusLidze sporo zamieszania, nie mniej jednak wygrywają moi faworyci. Może być ciekawie.
Kolejny pojawi się albo tuż przed świętami, albo zaraz po nich. Mam pomysł, gorzej z realizacją - wiecie, jak to jest...
Pozdrawiam ciepło, Wasza Anna.

7 komentarzy:

  1. Widać, że Anię dopadł syndrom "dnia poprzedniego" a do ogromnego kaca i bólu głowy, po obejrzeniu zdjęć, doszedł jeszcze kac moralny i wściekłość na Bartka i Sandrę. Patrząc na poczynania jej i Bartka podczas imprezy, to można stwierdzić, ze w sumie "zrewanżowali się sobie", ona przeżyła kilka "ostrych" momentów z Winiarem, on chyba za bardzo wziął sobie do serca słowa, że być może Sandra będzie jego przyszłą szwagierką. Pytanie tylko czy oboje będą mieli odwagę przyznać się do popełnionych przez siebie błędów.

    O taaaak Sandra to zdecydowanie jest moja ulubiona postać - z przyjemnością kupiłabym jej bilet na Księżyc - w jedną stronę oczywiście :D Coś mam takie dziwne wrażenie, że ona jeszcze namiesza w życiu swojej siostry.

    Z niecierpliwością czekam na następny odcinek, moja Droga :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No i mamy namacalny dowód, ze alkohol szkodzi, nie tylko zdrowiu!! Anka musi parę spraw przemyśleć ale "na szczęście" Bartek też całkiem czystego sumienia nie ma!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech te zdjęcia. Z jednej strony, dobrze, że się dowiedziała, co robiła. A z drugiej... Wyszło wszystko. WSZYSTKO. Mam ochotę mojej "ulubionej" bohaterce wyrwać wszystkie kłaki. Już słyszę wrzaski Sandrusi.
    A biedna Anusia poczuje się samotna zapewne. Michał uciekł w role rodzinne, a Bartosz okazał się mieć na sumieniu pewne poufałości. Aż go skóra paliła podczas rozmowy z Sandrą, czuł nóż na gardle. Czyli doskonale pamiętał.
    I jakoś ta rozmowa w parku stanęła pod znakiem zapytania. W co ci ludzie grają?
    Jednakże treściowo bardzo inspirująco i mogę czytać w nieskończoność, pisz nam sto lat :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. pewnie Winiar- uciekaj gdy pojawia się problem!!!
    i bardzo ciekawe co tam Bartek wymodził z Sandrą...oj oj!
    czekam na następny:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam pisać rolę bohaterki, którą wszyscy chcieliby zabić, poćwiartować i usmażyć w oleju (w dowolnej kolejności) :D
    A tak na poważnie, rozdział mi się podoba - bardzo ciekawe rozwiązanie z tymi zdjęciami. Jednakże, Anka też trochę mnie wkurzyła - jeśli będzie mścić się na Bartku za to, co robił z Sandrą, będzie bardzo niesprawiedliwa, bo sama święta nie pozostała.

    Pozdrawiam i całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! ;D
    Zapraszam na 3 rozdział na http://na-boisku-i-poza-nim.blogspot.com/ Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń