19 października 2012

I. Rozdział 9. "Powiedz: tak!"


                                  Muzyka: Bruno Mars - „Just the way You are”



     Bardzo się cieszyła, że udało jej się znaleźć chwilę, by wpaść na mecz. Szkolenie nie było męczące, ale chciała jak najszybciej opuścić Warszawę i tylko możliwość zobaczenia Bartmana, choćby z trybun powstrzymywała ją od zapalenia silnika i ruszenia w drogę do Bełchatowa.
 Mecz przebiegał szybko, bez komplikacji. Widząc, że siatkarza otacza tłum fanów, zrezygnowała z rozmowy i skierowała się w stronę wyjścia. Zeszła więc z trybun i skręciła w odpowiedni korytarz.
- Nie ładnie tak przeklinać, moja panno - usłyszała znajomy głos.
- Bartman! - warknęła, jednak niemal sekundę później jęknęła nieznacznie, kiedy przycisnął ją do jednej z półek, która wbiła jej się w plecy. - Mogę wiedzieć, co za cyrki odstawiasz? Gdzie my jesteśmy?
- W miejscu, w którym nas na pewno nie znajdą - zaczął rozmasowywać jej plecy.
- Ugh... - odepchnęła go od siebie maksymalnie, jednak przestrzeń była tak niewielka, że nadal był na wyciągnięcie ręki. - Znam inne miejsca, w których nikt by nas nie zobaczył, a ja nie nabiłabym sobie siniaka!
- Jaka ty dzisiaj nerwowa, rozluźnij się - dotyk siatkarza stał się bardziej czuły.
- Zibi... - Ewka wciągnęła głęboko powietrze, gdy siatkarz przyciągnął ją do siebie. Potrząsnęła jednak głową i spojrzała na niego. - Dlaczego tak bardzo zależało ci na samotności?
- Bo... jestem atrakcyjniejszy sam na sam..? - wyszczerzył się.
- W tym półmroku trudno stwierdzić - parsknęła śmiechem, jednak dostrzegła w jego oczach nie tylko rozbawienie.
- Właśnie dlatego - mruknął nie spuszczając z niej wzroku. Pochylił się lekko, aż poczuła na twarzy jego oddech.
- Chcesz mi coś powiedzieć..? - szepnęła niepewnie, zaskakując samą siebie. Gdzie podziała się ta pewna siebie i otwarta Ewa? Jak to się stało, że dopuściła do głosu emocje, dotąd skrywane głęboko, ukrywane zwłaszcza przed Bartmanem. Tego nie wiedziała. Ale podobała jej się ta nowa Ewa. Jej wzrok przyzwyczaił się do nikłego światła, dlatego z łatwością odnalazła usta siatkarza, które teraz były tak blisko niej.
- Zdecydowanie nie - odparł i pocałował ją ostrożnie.
- Co ty ze mną robisz, człowieku... - zaśmiała się lekko, nie rozluźniając uścisku.
- Myślę, że obezwładniam cię swoim urokiem osobistym i seksownym tyłkiem zwłaszcza.
- Seksownym, mówisz? - uniosła brwi rozbawiona, po czym kolejny raz parsknęła śmiechem, gdy połaskotał ją lekko. - Baardzo... Ale, Zbyszek... Co dalej? Jak...
- Wiem, rozprasza cię chęć pomacania moich pośladków, nie musisz się powstrzymywać - mrugnął. - A co ty chcesz dalej robić?
- Chodziło mi raczej o coś innego... - czy ona właśnie się zarumieniła? Niesamowite... - Nie ważne, po prostu... - odsunęła się od niego i poprawiła bluzkę.
- I po co się spinasz od razu? - chwycił ją za rękę. - Doskonale wiem, o czym mówiłaś. Po prostu... Nie wiem, czy sprostam twoim wymaganiom...
- Jakim wymaganiom, Zbyszek? Czy ja kiedykolwiek stawiałam ci jakieś warunki? Myślałam, że to ty po prostu nie chcesz...
- Jesteś taka... dobra - pogładził ją po policzku. - Taka kochana... Cóż ci mogę zaoferować? Moją niedoskonałą osobę.
- Nie chcę niczego więcej. Tylko pewności, że nie znikniesz bez słowa...
- Nie potrafiłbym... Bo... Chcesz to usłyszeć? - brunet podniósł na nią wzrok.
- Nie oczekuję wielkich wyznań - położyła mu palec na ustach i uśmiechnęła się lekko. - Poza tym, prawie się nie znamy... Nie podejmujmy takich decyzji teraz, okay? I nie tutaj.
- Jak nie teraz, to kiedy? Zobacz, ile nam zajęło dotarcie do takiej rozmowy, hmm? Powiedz mi, co do mnie czujesz, chcę to wiedzieć – spojrzał jej prosto w oczy, na co drgnęła nieznacznie.
- Ja sama jeszcze tego nie wiem... Dajmy sobie czas. Ty jesteś pewny swoich uczuć?
- Jestem pewien, że nie zrezygnuję.
- Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy - pocałowała go lekko w policzek. - Ale jeśli mamy być razem, to błagam, używaj częściej maszynki. Drapiesz niczym papier ścierny!
- Myślałem, że to lubisz – ze śmiechem potarł jej policzek swoim.
- Nie w takiej ilości - zmierzwiła palcami jego włosy. - Wiesz, nie obraź się, ale trochę śmierdzisz... Możemy już stąd wyjść? Oczywiście, bardzo mi się tu podoba... Tak romantycznie i w ogóle... Ale wolę jednak bardziej cywilizowane miejsca.
- Tak, tak, wiem - zrezygnowany poczłapał do drzwi i je otworzył.
- Poczekam przed halą – pocałowała go ponownie, tym razem w usta, po czym odwróciła się i ruszyła w kierunku wyjścia.


                                                            *  *  *


- Mój Boże, ja nie wiem, jak to wszystko ogarnę – Basia potarła skronie palcami, oddychając głęboko.
- Damy radę - mruknęłam, przekopując stos notatek leżących na stoliku, szukając potrzebnej mi tabeli. - Przecież to nie jest takie trudne.
- Mów za siebie. Ja nie rozumiem, co tu jest napisane w ogóle – jęknęła Sylwia, przeczesując palcami włosy.
- Kawa jedzie! - zawołała Ewka, siadając obok mnie na kanapie. Przed każdą z nas postawiła kubek z parującym płynem. Spojrzałam na nią z wdzięcznością. - Może zrobicie sobie chwilę przerwy? Chciałam spojrzeć na wynik meczu...- To dzisiaj, no tak - odparłam, przypominając sobie o transmisji z Warszawy. - Dziewczyny, nie macie nam tego za złe, mam nadzieję? Chwila przerwy chyba nam się przyda...
- To wy sobie oglądajcie, a my już pójdziemy. Starczy lasowania mózgu na dziś – stwierdziła Basia, wstając z fotela. – Nie znam się na sporcie, a nie mam siły na przyswajanie kolejnych zasad.
- Sport jest nudny. Jak wy możecie to oglądać? - mruknęła Sylwia.
- Nie, kiedy grają nasi znajomi - Ewa nie miała najszczęśliwszej miny. Popatrzyłam na nią znacząco. Przecież nie każdy był takim miłośnikiem siatkówki, jak my!
- Nie gadaj, tylko włączaj - szturchnęłam ją, a ona od razu sięgnęła po pilota. - Jesteście pewne, że nie... - zaczęłam, ale przerwał mi pisk Sylwii.
- Mamusiu! Jaki przystojniak, on gra tak?
- Tak... - powiedziała Ewa ostrożnie. Najwyraźniej nie spodobał jej się ton dziewczyny. Uśmiechnęłam się znacząco do Basi. Niczego nieświadomą Sylwię czekała niezła scena zazdrości.
- Kochana, on jest siatkarzem, reprezentantem naszego kraju - uświadomiła ją koleżanka.
- Ekhm... - Łasicz popatrzyła na nią z poirytowaniem. Ja zaś przeniosłam wzrok na drugą z koleżanek, błagając ją niemo o pomoc. Nie chciałam wyprowadzać Ewki z równowagi. Zauważyłam, że od jej ostatniego wyjazdu do stolicy stała się na przemian uśmiechnięta i zaniepokojona, gdy tylko pojawiał się temat Bartmana.
- A wy go znacie? Wspominałyście coś, że wasi znajomi grają?
- Taa… - kiwnęłam głową, ale Ewa w tym samym momencie zawołała: „nie”.
- A macie do niego numer? Albo zaproście go na jakąś imprezę, to chętnie przyjdę i go poznam. Pewnie bosko wygląda w czerwonym... Bruneci zawsze wyglądają dobrze w czerwonym
- Wydawało mi się, że miałyście wyjść - warknęła znowu Ewa, a ja uderzyłam ją w ramię.
- Nie, to nie tak. Ewa chciała powiedzieć, że... - tym razem przerwał mi dźwięk telefonu. Wszystkie spojrzałyśmy na swoje aparaty. To urządzenie Łasicz domagało się uwagi. Ona jednak wyciszyła dźwięk i spojrzała ponownie na ekran telewizora.
- Właśnie Sylwia, nie leci za moment twój serial? – Basia widząc, co się dzieje, próbowała jakoś ratować sytuację, za co byłam jej dozgonnie wdzięczna.
- Nie możesz się spóźnić - uśmiechnęła się złośliwie Ewka. - Pan Bartman na pewno chciałby znać wszystkie szczegóły. Szkoda, że nie możesz mu opowiedzieć wszystkiego osobiście.
- Ewa, bądź cicho - spojrzałam na nią znacząco. - Przepraszam was dziewczyny, ale chyba faktycznie powinnyście już iść. I tak niczego byśmy się nie nauczyły. A ja chyba potrzebuję krótkiej drzemki. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
- Co ty. Ileż można się uczyć non stop. To do zobaczenia i pozdrówcie Zbyszka od nas - Basia mrugnęła do Ewy.
- Mogę wiedzieć, co ty wyrabiasz? - zawołałam do przyjaciółki, zamykając drzwi za dziewczynami. Wróciłam do salonu i spojrzałam na Łasicz ze zmarszczonymi brwiami.
- O co ci chodzi?
- Dlaczego się tak zachowujesz?
- Czy ty jej nie słyszałaś? Zachwycała się nim! Gdyby tu był, zaproponowałaby mu swoje łóżko!
- A dlaczego tak się tym przejmujesz? Przecież wy nawet nie jesteście razem!
- Wcale, że... - zaperzyła się, ale urwała przerażona. Moje wielkie oczy chyba ją jednak przekonały. - Co tak patrzysz? Nawet my umiemy się zdeklarować…
- Chcesz mi powiedzieć, że zmieniłaś status na "w związku" i nawet mi o tym nie powiedziałaś? - zapytałam osłupiała.
- Raczej na "to skomplikowane" - mruknęła cicho.
- Co masz na myśli? - usiadłam obok niej i chwyciłam jej dłoń.
- Na jakiś tam sposób jesteśmy ze sobą - uśmiechnęła się do siebie.
- No to gratuluję! - odwzajemniłam uśmiech. Miałam nadzieję, że wyciągnę z niej całą prawdę, ale przerwała nam melodia dzwonka. – Kto dzwoni?
- Wilk, o którym mowa – powiedziała cicho, patrząc na wyświetlacz.
- Hej - rzuciła moja przyjaciółka lekko drżącym głosem. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Czuję się jakbym chciał się dodzwonić do prezydenta. Tyle trzeba czekać, żebyś odebrała. Brak tylko uroczej melodyjki.
- Wybacz, nie zdążyłam odebrać. Coś się stało?
- I just call to say... - zanucił rozbawiony.
- Bardzo śmieszne - mruknęła Ewa. - Do rzeczy, nie mam zbyt wiele czasu.
- Nic konkretnego. Chciałem się dowiedzieć od mojej ekspertki jak oceniasz mecz.
- Niestety, obejrzałam tylko końcówkę. Ania uczyła się z koleżankami, nie chciałam im przeszkadzać - niemal warknęła, podkreślając słowo "koleżanki". Spojrzałam na nią znacząco, na co tylko machnęła ręką.
- Coś z nimi nie tak? Jakaś rozdrażniona jesteś.
- Nic. Po prostu trochę się im spodobałeś.
- Serio? - zainteresował się nagle. - Widzisz jaka dobra partia ci się trafiła
Ja nie podeszłam do tego z takim entuzjazmem... - powiedziała cicho. Popatrzyłam na nią z niepokojem. Najwyraźniej bardzo mocno zbierała się w sobie. Miałam właśnie zapytać półgłosem, co się dzieje, gdy wybuchła: - No bo one cię podrywały! I to nie ma sensu! Bo ty możesz mieć takich na pęczki! Bo mieszkamy za daleko, bo nie mamy czasu, bo...
- Ewa... dlaczego tak myślisz? - spytał zaskoczony brunet.
- A nie jest tak? Powiedz, ile razy miałeś ochotę się spotkać z kimś? Jak bardzo musiałeś się powstrzymywać? Przecież ja nie widzę, co ty robisz na co dzień. Ty nie wiesz, jakie mam zajęcia po pracy. Jaki to ma wszystko sens? Przecież my nie damy rady... - omal się nie zapowietrzyła.
- Z takim podejściem to faktycznie. Kto wie lepiej, co robię i z kim sypiam, niż ja sam - próbował żartować.
- Niby tak... Ale ile tak wytrzymamy? Nie jesteś mi obojętny, wiesz o tym dobrze. Ale na tak niepewnym uczuciu ten związek się nie utrzyma...
- Czyli mi nie ufasz?
- Oczywiście, że ufam. Po prostu się boję.
- Ale nie ma czego przecież. Nie panikuj i nie twórz problemów zanim się pojawią – Ewa uśmiechnęła się lekko.
- Obiecasz mi coś...? - zapytała po chwili ciszy. - Cokolwiek złego zrobisz, nigdy mnie nie okłamuj.
- Oczywiście i zapewniam, że nie mam nic na sumieniu.
- Przepraszam, że tak wyszło. Chyba mam jakiś gorszy dzień...
- Więc teraz proszę uśmiech dla mnie – Łasicz posłusznie wygięła wargi w górę.
- Przepraszam, ale muszę kończyć. Jestem trochę zmęczona, chyba pójdę się położyć.
- Tylko się nie przemęczaj skarbie.
- Ania mnie przypilnuje - Ewa przeniosła na mnie spojrzenie, a ja uśmiechnęłam się do niej ciepło. - Dobranoc.


                                                            *  *  *

                                Muzyka: Christina Perri - „A thousand years”


     Czas leciał szybko. Nawet nie zorientowałam się, kiedy minęły prawie cztery miesiące. Moja relacja z Bartkiem pogłębiła się znacznie. Często spotykaliśmy się w parku po moich zajęciach, spędzaliśmy wieczory po meczach. Z każdym dniem przyzwyczajaliśmy się do swojej obecności. Doszło nawet do tego, że podczas jego wyjazdów czułam niesamowitą pustkę, która znikała wraz z jego powrotem. Trochę bałam się tych zmian. Zaskakiwały mnie moje reakcje. Zaczęłam więcej uwagi zwracać na każdy jego drobny gest, wykonywany w moją stronę; pojedyncze róże, zagadkowe uśmiechy, czy też po prostu zwykłe „dobranoc” wysłane smsem, choć pożegnaliśmy się kilka chwil wcześniej.
     Również sprawa Michała już mnie tak nie męczyła. Czasem gdzieś w środku mnie odzywał się głos, który zachęcał do zbliżenia się do Winiarskiego. Nie zawsze potrafiłam zrezygnować ze spotkań, czy rozmów przez telefon. Nie chciałam zwodzić Bartka i jednocześnie rozbijać małżeństwa Winiara. Zdawałam sobie sprawę z popełnianych błędów, jednak nie umiałam ich jeszcze do końca wyeliminować.
     Tego popołudnia jak zwykle wyszliśmy z Bartkiem na spacer. Było piękne, niedzielne popołudnie. Spacerowaliśmy naszą ulubioną alejką, zajadając się lodami. Zwykle zapewne pomyślałabym, że lepiej być nie może. Żartowaliśmy i śmialiśmy się niemal bez przerwy. Widziałam jednak, że coś jest nie tak. Siatkarz zdawał się być nieco nieobecny, jakby nad czymś się zastanawiał. Zwykle jednak rzucał jakimś tekstem i moje myśli szły w niepamięć.
- Bartek, wszystko okay..? - spojrzałam na niego, przerywając panującą ciszę. Od kilku minut szedł obok mnie bez słowa, patrząc to na swoje buty, to przed siebie.
- Co? Aaa, ok… - zreflektował się, potrząsając głową.
- Powiesz mi? To dość krępujące... Nie lubię milczeć, nie z tobą.
- Tak, w końcu to ja zawsze nadaję jak głupi - roześmiał się. - Pierwszy raz brakuje mi słów.
- Może zacznij od początku - uśmiechnęłam się zachęcająco, na co siatkarz przeczesał włosy palcami.
- Jesteśmy przyjaciółmi, tak?
- Oczywiście. Wątpisz w to?
- Właśnie chodzi o to, że nie bardzo mi to odpowiada...
- Ale jak to? Myślałam, że... Więc po co to wszystko robiłeś? Te spotkania, rozmowy... Dla zabawy?
- Nie, Ania, to nie tak. Chodzi o to, że... Od momentu jak cię dzisiaj zobaczyłem, mam ochotę cię pocałować.
- Ale... - zawahałam się, kiedy gwałtownie się zatrzymał i odwrócił do mnie przodem. Uniosłam głowę, szukając jego oczu. Jednak raziło mnie słońce, które przedostało się między drzewami i teraz widziałam tylko nikły zarys jego sylwetki.
- Dla mnie to po prostu za mało, rozumiesz?
- Czy ty właśnie...? - zająknęłam się kompletnie zaskoczona tym wyznaniem. - Bartek, ja...
- Przyjaciele się nie całują, nie dotykają, nie marzą o sobie nocami, nie zastanawiają się, co mają pod spodem i.. Także... Co o tym myślisz?
- Co ja o tym myślę... - powtórzyłam bezwiednie czując, jak moje serce przyspiesza. - Nie wiem, ja... Nie mogę powiedzieć, że czuję do ciebie coś tak silnego. Jednak skłamałabym też twierdząc, że traktuję to tylko jako przyjaźń.
- Proszę, powiedz, że nie zniszczyłem naszych relacji te parę minut temu - jęknął żałośnie.
- Nie, w żadnym razie - uśmiechnęłam się do niego ciepło, po czym stanęłam na palcach z zamiarem pocałowania go w policzek. On jednak nagle odwrócił głowę powodując, że nasze usta niemal się zetknęły. Zarumieniłam się lekko i szepnęłam krótkie "ups".
    Wcale nie odsunął się ode mnie. Co więcej, wykorzystał moje oniemienie. Delikatnie przytrzymał moją głowę dłońmi. Niby nie napierał, ale nie mogłam się wywinąć z tego uścisku. A może po prostu nie chciałam.
- Ciało do ciała, usta do ust... - zanucił z rozbawieniem.
- Wiesz ty co... Romantyczny mógłbyś być… - rzuciłam, poprawiając kołnierzyk jego koszulki.
- A nie jestem? - wychrypiał mi do ucha i lekko potarł nosem o mój policzek.
- Uroczo - zaśmiałam się, kiedy poczułam jego ciepły oddech na swojej odsłoniętej szyi. Nagle zamilkłam i spojrzałam w bok, na alejkę, którą spacerowaliśmy, wkładając jednocześnie ręce do kieszeni.
- Co się stało?
- Co teraz? - nawet na niego nie zerknęłam, tylko odetchnęłam głęboko, przymykając oczy.
- Zależy, czy ci się podobało... – powiedział ostrożnie.
- Bartek, tu nie chodzi o to, czy mi się podobało, czy nie... Mówiłeś poważnie? Nie wystarcza ci przyjaźń, prawda?
- Nie zawracałbym ci głowy pierdołami – zaśmiał się, przygarniając mnie do siebie.
- Proszę cię, bądź choć przez chwilę poważny.
- Cały czas jestem – zapewnił, całując mnie w czubek głowy.
- Więc powiedz mi, co teraz będzie? Mamy udawać przyjaźń, wiedząc, że żadnemu z nas to nie wystarcza? Jak ty sobie to wyobrażasz? Chyba nie chcesz obwieścić całemu światu, że czujesz do mnie coś więcej? - nie wiedzieć czemu, nagle na myśl przyszedł mi Michał. Jak on zareagowałby na wieść o tym, że jesteśmy z Bartkiem razem? Ucieszyłby się? Przecież od początku tego chciał… Był moim najlepszym przyjacielem… Tak jak Bartosz. Nie, nie mogłam o tym myśleć. Teraz ważny był Kurek.
- Miałem wrażenie, że najważniejsze to obwieścić to tobie.
- Tak, ale... Coś się między nami zmieniło. Będziesz potrafił udawać przed resztą, że nadal się przyjaźnimy... i nic więcej?
- A chcesz udawać? – spojrzał na mnie uważnie.
- Może na razie nikt nie powinien o tym wiedzieć... Dajmy sobie czas, zobaczmy jak to się rozwinie. Nie chcę tłumu znajomych wiszących nad nami. Chcę prywatności, bez plotek, niedomówień i przypuszczeń. Powiemy im w odpowiednim momencie. O ile oczywiście ta chwila nastąpi…
- Czyli na razie na próbę?
- Tak chyba będzie najlepiej, nie uważasz..? - uśmiechnęłam się niepewnie, obejmując go i splatając dłonie za jego plecami.
- Dobrze, ale mogę cię pocałować?
Skoro musisz... - westchnęłam, marszcząc lekko nos. Siatkarz pokręcił głową z rozbawieniem, po czym wpił się w moje wargi. Odwzajemniłam pieszczotę z zadowoleniem. Nie tylko zyskałam chłopaka, ale przede wszystkim wyrzuciłam ze swoich myśli wszelkie wątpliwości, a co najważniejsze - imię "Michał" kojarzyło mi się tylko z dobrym przyjacielem.


Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Zachowanie Ewy wyszło nie tak, jak chciałam. Jest to jednak tylko i wyłącznie moja wina. Po raz kolejny dziękuję Ci, Martuś, że zgodziłaś się pomóc.
Błędów zapewne będzie strasznie dużo. Nie miałam już czasu na poprawę, zajmę się tym w wolnej chwili.
Wybaczcie ten kolejny poślizg. Obawiam się jednak, że na razie nie można się spodziewać kolejnego rozdziału zbyt szybko. Nie mogę nazwać tego zastojem. Powód tkwi trochę głębiej... Mam nadzieję, że nie jesteście źli.
Pozdrawiam serdecznie i do następnego.

5 komentarzy:

  1. No proszę, ale z tego naszego Zbyszka to jest dla mnie idealny przykład do psychoanalizy - z pewnego siebie macho przeszedł do roli wrażliwego romantyka. Ja tam i jemu i Ewie kibicuje, mam nadzieję, ze pomimo kilometrów dadzą radę.

    A co do Bartka i do Ani, no cóż wyszedł w końcu Kurek z worka. Prędzej czy później było do przewidzenia, że pomiędzy tą dwójką właśnie tak się skończy, teraz jestem tylko ciekawa jak na wieść o ich związku, nawet tym "próbnym" zareaguje nasz Misiek, nie wiem czemu mam takie dziwne wrażenie, że nie będzie zachwycony. No, ale zawsze mogę się mylić.

    A czytając błyskotliwe odpowiedzi Bartmana uśmiałam się, a z mjej twarzy nie znikał uśmiech co w dzisiejszym dniu i mojej sytuacji - czyli masakrycznemu przeziębieniu, jest niemal cudem. A jednak Tobie się to udało za co bardzo dziękuje :D Pozdrawiam i do następnego, moja Droga ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pod względem fabuły wiesz, że mi się podoba. Trochę rozmowa Zibiego i Ewy po meczu nieskładna. Zachowanie Ewki... Cóż, zdecydowanie przestałam być jej pierwowzorem. Ale samo zachowanie w takiej sytuacji chyba normalne, jeśli ktoś jest zazdrosny :)
    Zibi świetny, nawet pasujący do tego Bartmana, jakim wydaje się być ten rzeczywisty.
    Fragment z Anią i Bartkiem zdecydowanie najlepszy, fajny, naturalny dialog, no i wreszcie jakieś kroki :)

    Pozdrawiam,
    Ewa :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Obie dziewczyny dość ostrożnie podchodzą do swoich relacji z siatkarzami, ale wcale się nie dziwię. Obie nie są pewne wielu rzeczy. Wybuch zazdrości Ewy był poprostu uroczy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po bardzo długiej przerwie wracam do świata blogów z całkiem nowym, siatkarskim pomysłem. Serdecznie zapraszam na wszystko-co-zle.blogspot.com. Buziak.
    A. Kiedyś volley-life.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wybacz, wszędzie zalegam ;/ teraz usunęły mi się karty i nawet nie wiem, komu.
    Nie ma za co kochana ;) tworzyło mi się z pryzjemnością, ale niepokoi mnie to, że ci się nie podoba.
    Bartosz od zawsze udany był, wyłowić mu się ciężko i coś majaczył. Więc niech próbują razem :)
    Ewa z Zibim też zaszalała :D a zazdrość o kumpele Ani mistrzowska :D Niech jej wyleci z głowy ten Michał ;p
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń